Życie wiernych parafii wyznaczone jest przez rytm narodzin, ślubów i pogrzebów. Ale nie tylko. Wydaje się, że jeszcze większy wpływ na codzienność mają pory roku i pogoda, bo parafia św. Mikołaja jest przede wszystkim parafią rolników.
Kościół, księża, rok liturgiczny są nieodłączną częścią tej ziemi i tych ludzi. Ani zniszczenia, ani wojny, ani rabusie, ani nawet komunizm nie mogły zniweczyć tego nierozerwalnego związku wiernych z Kościołem, Kościoła z wiernymi. Święta, nabożeństwa, poświęcenie pól są w takim samym stopniu wtopione w życie ludzi jak żniwa w lecie czy odpoczynek podczas zimowego uśpienia przyrody. I dlatego parafia św. Mikołaja trwa, może się rozwijać, remontować i iść z duchem czasu. To ciężko spracowane ręce rolników wzniosły nową plebanię, kopały rowy odwadniające, pracowały przy remoncie kościoła, zmęczone ręce kobiet układały kwiaty przy ołtarzu i myły posadzkę świątyni.
Kościół istnieje dzięki ludziom, ludzie dzięki Kościołowi. Parafia św. Mikołaja jest miejscem, które przyciąga do siebie wiernych i gości odwiedzających tę okolicę. Ma
w sobie coś, czego czasami brakuje innym świątyniom w mieście, gdzie kościół jest tylko miejscem nabożeństwa i nie wpisuje się w życie pokoleń.
Trudno napisać historię parafii św. Mikołaja w Targoszycach. Jest to praca i wyzwanie dla niejednego historyka, który zagłębi się w dzieje tej przepięknej i bogatej ziemi. Historia tego miejsca sięga czasów prehistorycznych. Jednak ludzie tu żyjący, zbyt zajęci ciężką pracą na roli i utrzymaniem swoich rodzin, nie przywiązywali wagi do historii czy archiwizacji dokumentów. Sama parafia kilkakrotnie ulegała zniszczeniom podczas najazdów, rabunków czy pożarów. Jej historie można odtworzyć dzięki strzępkom informacji wydobytych z dokumentów Księstwa Siewierskiego czy biskupstwa krakowskiego, pod które pierwotnie podlegała parafia św. Mikołaja. Tej trudnej pracy dokonał między innymi parafianin Czesław Banaś, który udostępnił część materiałów na rzecz publikacji. Niektóre informacje pochodzą z “Opisu Historycznego Kościołów
i Zabytków” wydanego na początku XX w. przez księdza Jana Wiśniewskiego. Wtedy parafia podlegała pod diecezję częstochowską, a kapłan miał do dyspozycji tylko informacje przekazane przez ówczesnego proboszcza i bardzo skromne archiwum parafialne, gdzie między innymi można przeczytać we wzmiankach z 1817 roku:
“W mieście Mierzęcicach, o ćwierć mili od Targoszyc, był dawniej parafialny kościół
z cmentarzem i mieszkaniem plebana.
Po przeniesieniu kościoła do Targoszyc, beneficjum uważając, że grunta przy Mierzęcicach są zbyt odległe od mieszkania plebana, uczuli konieczność takowe włościanom w dzierżawę wypuścić i z budynków pozostałych plebańskich siedem chałup zbudować”. Na miejscu dawnego kościoła obecnie stoi murowana kapliczka. Ale powróćmy do historii najdawniejszej.
Pierwsza wzmianka o parafii pochodzi z 1324 r. Już wtedy istniał kościół pod wezwaniem św. Mikołaja. Przed 1510 r. spalone Targoszyce opustoszały, a grunty przeszły
w użytkowanie mieszkańców Mierzęcic. Liturgię przeniesiono do kościoła św. Wawrzyńca w Mierzęcicach. Ta drewniana świątynia powstała prawdopodobnie w XVI w., chociaż niektórzy tę datę przesuwają nawet o 200 lat wstecz.
Początkowo ten mały kościółek pełnił funkcję prywatnej kaplicy rodziny Mirzowskich.
W sprawozdaniu przygotowanym z okazji wizytacji biskupa 1784 r. napisano, że kościół był bardzo zniszczony i nie nadawał się do użytku. Został rozebrany na początku XIX w. Według innych źródeł spalił się około roku 1790. Na jego miejscu wzniesiono do dziś istniejącą kapliczkę, datowaną na pierwszą połowę XIX w.
W 1529 r. parafię św. Mikołaja oszacowano na 5 grzywien i 12 groszy. Plebanem był wtedy Marcin z Bytomia. Do Targoszyc należała wtedy między innymi wieś Brudzowice. W 1572 r. plebanem w Targoszycach został, po zmarłym Franciszku Mieszkowskim, Jan Rozwadowski, franciszkanin. Prawo patronatu należało do biskupa krakowskiego. W 1583 r. Jan Rozwadowski pozwał Jana Frydrychowskiego, dziedzica Sadowia, o to, że od ośmiu lat nie płacił dziesięciny. Z kolei w 1591 r. kolejny pleban, Tomasz Staroirzebski, oskarżył właścicieli i dzierżawców Mysłowa, że od 15 lat nie płacili dziesięciny. W 1594 r. Anna Żeromska, dziedziczka z Dziewek, została pozwana przez plebana Jana zagórskiego
z Siemonii o dziesięcinę za trzy łany. Przed 1598 r. do parafii należały między innymi Nowa Wieś i Celiny, jednak w tym samym roku miejscowości te przyłączono do parafii Sączów. Targoszyce należały wtedy do dekanatu Bytom, czyli Siewierz. Ówczesny protokół wizytacyjny mówi, że plebania i wszystkie zabudowania znajdowały się
w Mierzęcicach, natomiast w Targoszycach był jedynie kościół pod wezwaniem św. Mikołaja: murowany i stojący samotnie w polu. Pleban Walenty Nicocius z Siewierza posiadał dom rektora szkoły z ogrodem przy kościele. W 1619 r. do plebana Mikołaja
z Siewierza należał dom na końcu wsi, natomiast rektor szkoły miał dom, rolę i ogród
w pobliżu kościoła. W 1626 r. Stefan Kawecki i jego żona Anna otrzymali od biskupa M. Szyszkowskiego sołectwo w Mierzęcicach. Sołtys miał obowiązek służby wojskowej w granicach księstwa i płacenia 2 grzywien na rzecz biskupa. W latach 1644-1645 w Mierzęcicach było 16 kmieci, 4 zagrodników, a także 7 garncarzy, którzy oddawali do zamku w Siewierzu po 30 naczyń rocznie. W 1665 r. dom plebana Marcina Ujejskiego był w ruinie, a on sam nie miał żadnych dokumentów potwierdzających swe uposażenie.
W 1668 r. wsie Targoszyce i Mierzęcice zostały splądrowane i spalone. W XVI w. kościół św. Mikołaja utrzymywał się z uprawy 7 kawałków roli, dziesięcin ściąganych od wybranych kmieci i młyna. Dysponował, ponadto zagrodnikiem, domem i mała łąką w Mierzęcicach oraz dwoma sadzawkami parafialnymi. W 1711 r. Jan Dubicz, doktor filozofii i pleban w Targoszycach, uzyskał dziesięcinę od 13 zagród z Mierzęcic stojących na gruntach targoszyckich. W 1721 r. za staraniem miejscowego księdza do trzech wotów św. Mikołaja przybyło jedno, a słabo czczony biskup zyskał ledwie “pół infuły srebrnej”. W tym samym roku komunikowanych było 700 osób.
W 1784 r. parafia miała 800 wiernych, trzy lata później liczyła 141 mężczyzn, 305 kobiet, 265 dzieci do lat 7 i 130 poniżej 7 lat – razem 1041 parafian. Porównując liczbę wiernych z danym z 1784 r., widać przyrost, który wynosi 30%. W 1775 r. spłonęły akta parafii, w tym akt erekcyjny.
Na terenie parafii znajdował się szpital na 4 ubogich. Murowany budynek usytuowany był przy kościelnym cmentarzu. W podwórzu plebanii stała również murowana szkoła. Dwunastu poddanych odrabiało pańszczyznę plebanowi, który miał 44 morgi 140 prentów ornego gruntu, ugory i pastwiska. Plebani mieli prawo do wyrębu w lasach biskupich, a potem w rządowych. Około 1804 r., po zajęciu tych terenów przez Prus, proboszcz targoszycki otrzymał 10 sągów drzewa rocznie na opał i prawo do zbierania chrustu dwa razy w tygodniu.
Podczas trzeciego rozbioru Polski, Prusy zagarnęły między innymi niewielki skrawek województwa krakowskiego. Włączono go do pruskiej prowincji śląskiej i nazwano Nowym Śląskiem, znalazła się tam również parafia targoszycka. Nie trwało to jednak długo, ponieważ w 1806 r. po szybkim rozgromieniu armii monarchii pruskiej Nowy Śląsk został włączony do Księstwa Warszawskiego.
W 1805 r. parafia leżała w nowośląskim dekanacie siewierskim. Na podstawie konwencji z 5 kwietnia 1801 r. terytorium Nowego Śląska zostało inkorporowane do diecezji wrocławskiej. W czasie powstania styczniowego w 1864 r. zniesiono pańszczyznę ze wszystkich gospodarstw chłopskich i zorganizowano gminy na nowych podstawach prawnych. Zakazano parcelowania gospodarstw mniejszych niż 6 morgów.
W 1930 r. proboszczem parafii został były kapelan – major, ks. Czesław Chodorowski, który wydał kilka książek, między innymi: “Wycinanki oryginalne ludowe w 50 egzemplarzach” w 1905 r., “Legendę” w 1906 r., “Panjezus” w 1908 r., dwa lata później “Odpust” i “Królowo Jasnogórsko”, w 1920 r. “Na warcie” i cztery lata później “Jagoś niebożę” – wszystkie te utwory pisane były gwarą ludową. Ksiądz Chodorowski był bardzo dobrym gospodarzem parafii Targoszyc, między innymi obmurował zabudowania plebanii i zrobił wjazd. W Mierzęcicach i Przeczycach wraz z wiernymi urządził dwie remizy strażackie z salą teatralna, a w Targoszycach szkołę. Kierował Stowarzyszeniem Młodzieży i organizacją “Strzelec”. Sam pracował fizycznie podczas kopania i wywożenia kamieni z miejsca, gdzie założył ogród owocowy, zasadził róże i zrobił kwietniki.
Niewiele wiadomo o czasach II wojny światowej. Mieszkańcy Targoszyc pamiętają, że podczas ofensywy Niemcy schowali się na wieży kościelnej i ostrzeliwali z tego miejsca wojska radzieckie. Rosjanie wystrzelili w stronę wieży i zwalili ją razem z Niemcami. Sam kościół prawdopodobnie niewiele ucierpiał, jedynie organistówka została spalona w środku i spłonął jej dach. Odbudowano ją po wojnie i nadal służyła jako miejsce nauki.
Po II wojnie światowej:
W czasach proboszczowania ks. Wacława Kałuskiego wspólnota bardzo aktywnie uczestniczyła w życiu dekanatu. Na odpusty do sąsiednich parafii chodzono z chorągwiami i obrazami. Śluby udzielane były tylko w poniedziałki, a nauki przygotowujące dzieci do Pierwszej Komunii Świętej trwały cztery lata. Bardzo liczna grupa wiernych brała udział w pieszych pielgrzymkach na Jasną Górę, wśród pielgrzymujących szli muzycy orkiestry dętej. Pielgrzymkom towarzyszyły powozy konne. Na Zielone Święta domy strojono gałęziami, majówkę śpiewano pod krzyżami i kaplicami przy drogach i wśród pól. Ten ostatni zwyczaj przetrwał do dziś.
W latach 1945-1950 budynek kościoła parafialnego został powiększony do dzisiejszych rozmiarów, dobudowano zakrystię i odbudowano zniszczoną podczas działań wojennych drewnianą wieżę. W kościele nie było okien, drzwi i światła elektrycznego. Po 1950 r. otynkowano wieżę na zewnątrz oraz położono posadzkę mozaikową w nowej części kościoła. Zainstalowano również motor do miechów organowych. Według obliczeń z 1951 r. parafia liczyła 3469 dusz. Należały do niej wsie: Mierzęcice, Przeczyce, Toporowice, Zawada i Sadowie. Odległość od wiosek nie przekraczała 4 km. W parafii mieszkał tylko proboszcz i gosposia, nie było wikarego. Prenumerowano “Niedzielę” i “Tygodnik powszechny”. W 1950 r. na plebani zainstalowano światło elektryczne. Organistówkę nadal wynajmowano na szkołę. Gmina płaciła czynsz dzierżawny do 1950 r., kiedy to zrezygnowano z niego w zamian za zelektryfikowanie budynku. Tuz obok plebani stały kryte słomą budynki gospodarcze: stodoła, obórki dla zwierząt i drobiu, a wszystko otoczone murem kamiennym. Przy kościele były 3 ha ziemi, z których korzystał tylko proboszcz. Organistą był wtedy Antoni Psikuta, kościelnym – Jan Klusa, grabarzem – Florian Kuczera. Według sprawozdania z wizytacji biskupa w maju 1952 r. na terenie parafii mieszkały dwa małżeństwa niesakramentalne oraz dwoje nieślubnych dzieci.
W niedzielę i święta msze odprawiano o 8.30, sumę o 11.30, a nieszpory o 15.30. W dni powszednie msze sprawowano o 7.30 w okresie letnim i o 8.00 w okresie zimowym. Nabożeństwa stanowe odbywały się z okazji św. Stanisława, Chrystusa Króla i Niepokalanego Poczęcia. Nie uczono religii w szkołach, w okresie letnim katechizacja odbywała się przy parafii, w sobotnie popołudnia dla klas niższych i w niedzielę przed południem dla klas wyższych. Do Koła Ministrantów należało 10 chłopców. Księgi metrykalne prowadził organista. Od 1950 r. istniała Rada Parafialna, w 1952 r. należało do niej 5 osób. W 1957 r. podczas wizytacji biskupiej ks. Bp. Zdzisława Golińskiego zostały konsekrowane dzwony: “Mikołaj” ważący 530 kg, “Władysław” ważący 300 kg oraz “Barbara” – 150 kg. W 1957 r. grabarzem był Bolesław Cichoń. Wtedy parafia liczyła około 3400 dusz. Wierni w większości byli rolnikami, a część osób pracowało w kopalniach Śląska i Zagłębia. Niewiele młodzieży uczyło się w szkole średniej czy wyższej, większość kończyła edukację na poziomie podstawowym i rozpoczynała pracę. Na terenie parafii były trzy szkoły podstawowe, biblioteka szkolna i publiczna, kino, świetlica i ośrodek zdrowia, który mieścił się w organistówce. Często organizowano zabawy taneczne przy remizach Ochotniczych Straży Pożarnych. Na lotnisku między Mierzęcicami a Zendkiem stacjonowała jednostka wojsk lotniczych. Mieszkańcy osiedla wojskowego mogli korzystać z posług duszpasterskich kapłanów z Targoszyc, chociaż jednostka terytorialnie należała do innej parafii. Zmniejszyła się liczba parafian z powodu emigracji ludności do miast w poszukiwaniu pracy w górnictwie, hutnictwie, budownictwie, a także po to, by się uczyć. Rolnicy znaleźli się w tym czasie w dość trudnym położeniu – państwo dążyło do tworzenia kołchozów, a gospodarstwa indywidualne były bardzo źle traktowane, nałożono na nie wysokie podatki. W parafii coraz częściej zaczęli się pojawiać ludzie niewierzący, pracujący na stanowiskach społecznych i państwowych. W 1967 r. zawarto trzy związki małżeńskie tylko w Urzędzie Stanu Cywilnego. Przeciętna dzietność rodzin wynosiła 2,3 dzieci. Wierni najczęściej korzystali z rowerów, nieliczni kupowali już motocykle i motorowery. Niektórzy rolnicy nabywali traktory lub samochody ciężarowe. Biskup wizytujący parafię w 1957 r. zauważył potrzebę przydzielenia wikariusza, który mógłby pomóc proboszczowi, wtedy ks. Władysławowi Zasadzinowi, w prowadzeniu liturgii i katechizacji. Ordynariusz zwrócił również uwagę na brak pracy kulturalnej, brak stowarzyszeń i organizacji działających przy parafii, a także słabe czytelnictwo (prenumerowano za mało numerów “Tygodnika Powszechnego” i “Gościa Niedzielnego”). W 1958 r. do wielkiego ołtarza sprowadzono obraz św. Barbary namalowany przez artystę Tadeusza Stanaszka z Krakowa. Zamontowano także dzwony na wieży – do tej pory wisiały na prowizorycznej dzwonnicy na terenie cmentarza przykościelnego. Na plebanii urządzono salkę katechetyczną. 1-go września 1960 r. do parafii został przydzielony wikariusz – ks. Eugeniusz Stępień.
Nauka religii, za zgodą odpowiednich władz, odbywała się w szkołach. Tylko klasy I i II uczęszczały na katechezę do salki parafialnej. W punkcie katechetycznym w Toporowicach religii uczył wikariusz. Miejscowa ludność to nadal w przewadze byli rolnicy. Na terenie parafii budowano więcej nowych domów, ludzie kupowali pralki, telewizory i samochody, coraz częściej zawierano tylko śluby cywilne, rodziło się też mniej dzieci. Kościół św. Mikołaja stał wtedy na pustkowi wśród pól. W parafii działał Żywy Różaniec. Rozpoczęto naukę pieśni w języku polskim. Do 1970 r. obrzędy mszy świętej odbywały się w języku łacińskim. W tych latach każdy ministrant musiał nauczyć się mszy świętej po łacinie. Dopiero w roku 1970 rozpoczęto odprawianie po polsku. W 1971 r. w kościele stanął ołtarz soborowy, przy którym księża rozpoczęli odprawianie mszy twarzą do ludzi. W 1973 r. odnotowano 4000 wiernych. Były cztery punkty katechetyczne i jedna kaplica katechetyczna w Targoszycach. Nauki prowadził wikariusz parafii, ks. Stanisław Sikorski. Katechizacją objętych było 560 dzieci i około 40 młodych ludzi.
Mieszkańcy gminy wielokrotnie udowadniali, że to właśnie Bóg jest dla nich najważniejszy. Pomimo represji, jakie mogły na nich spaść, chodzili do kościoła, aktywnie uczestniczyli w życiu parafii – Koła Gospodyń wiejskich uświetniały uroczystości kościelne swoja obecnością, a Zespół Pieśni i Tańca “Mierzęcanie” – śpiewem.
Z tym ostatnim wiąże się pewna historia z czasów komunizmu, kiedy proboszczem był ks. Eugeniusz Kokoszka. Kierownikiem zespołu “Mierzęcanie” był zagorzały komunista. Tymczasem w maju 1976 r. w parafii miała się odbyć wizytacja kanoniczna biskupa częstochowskiego, ks. Tadeusza Szwagrzyka. Zespół wraz z organistą przygotował okolicznościowe pieśni na powitanie dostojnego gościa. Dzień przed przyjazdem ordynariusza, w Bytomiu odbywał się konkurs zespołów ludowych. Ponieważ “Mierzęcanie” zajęli drugie miejsce, w dzień wizytacji członkowie zespołu musieli jeszcze raz jechać do Bytomia po odbiór nagrody i na występ w koncercie laureatów. Na miejscu okazało się, że zespół ma występować jako trzeci w kolejności i może nie zdążyć wrócić na czas do parafii. Pani Czesława Wojdas przedstawiła organizatorom problem i, w tajemnicy przed kierownikiem, postanowiono zmienić kolejność prezentacji laureatów. Po występie wszyscy zdecydowali o natychmiastowym powrocie do domu. Kierownik próbował ich namówić, aby zostali na obiedzie przygotowanym specjalnie dla nich, ale nikt się nie zgodził. Zdenerwowany zapowiedział, że nie pozwoli kierowcy odjechać, ale wobec sprzeciwu wszystkich członków musiał ustąpić. Autobus ruszył w drogę powrotną prosto do kościoła. Kiedy kierownik zorientował się gdzie jadą, natychmiast kazał się kierowcy zatrzymać i wysiadł. Szedł do domu pieszo 2 km. Na drugi dzień udał się do Urzędu Gminy i do partii PZPR ze skarga na panią Czesławę Wojdas. Tego samego dnia zrezygnował z kierownictwa zespołu. Nowym kierownikiem została Czesława Wojdas.
W 1979 r. w parafii Targoszyce powstała grupa oazowa, kierowana przez ks. Andrzeja Michniewskiego. W tym samym roku odbył się pierwszy wyjazd na oazę letnią do Bukowiny Tatrzańskiej. W tym czasie bardzo prężnie rozwijał się ruch ministrancki, kierowany przez aktywnego wikariusza, który organizował częste wyjazdy do Krakowa i Zakopanego, udostępniał stół do gry w tenisa stołowego oraz piłkarzyki.
Od 7 do 14 lutego 1980 r. miały miejsce w parafii misje, połączone z dwudniowym nawiedzeniem przez kopię Obrazu matki Bożej Jasnogórskiej. Ikona przebywała także w miejscowościach Łubne i Niwiska, gdzie mieszkańcy wykonali ołtarze polowe. 1-go maja 1980 r. od komina zapalił się na wikariacie dach. Niektórzy strażacy wezwani do pożaru przyjechali w garniturach, ponieważ nieco wcześniej uczestniczyli w obchodach z okazji 1-szego Maja. Straty po pożarze były niewielkie, częściowo spłonął dach, ale woda z pomp strażackich zalała ściany wewnętrzne i częściowo zewnętrzne. Parafianie ożywili się duchowo. W 1983 r. działała już nie tylko oaza i ministranci, ale także schola. Młodzież i dzieci chętnie wyjeżdżała na wakacje i zimowiska pod opieka księży, uczestniczyła w rekolekcjach i życiu parafialnym. W czasie pielgrzymki papieża Jana Pawła II w 1983 r. 14 parafian brało udział w kościelnej służbie porządkowej na Jasnej Górze.
W 1984 r. odnotowano 4500 wiernych. Młodzież coraz rzadziej emigrowała.
Wzrastała liczba rozdawanych komunii świętych. Jednocześnie nie malała liczba małżeństw niesakramentalnych, w 1984 r. było ich 31. W październiku 1987 r. 12 parafian na czele z księdzem proboszczem Eugeniuszem Kokoszką udało się na Jasną Górę w ramach pielgrzymki diecezjalnej. Z sanktuarium Królowej Polski pątnicy przywieźli cztery małe kopie Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, różańce oraz śpiewniki. 15 listopada w parafii rozpoczęło się nawiedzenie kopii cudownego obrazu w rodzinach, równocześnie w czterech rejonach parafii.
W 1989 r. ks. Eugeniusz Kokoszka z powodu złego stanu zdrowia zrezygnował z probostwa, ale pozostał w parafii w roli penitencjarza. W sprawozdaniu kończącym prawie 13-letni okres probostwa w parafii św. Mikołaja w Targoszycach przypomniał o pracy, jaką włożył w tą placówkę. Jak podkreśla obecny proboszcz ks. Janusz Rakoczy, jego poprzednik pozostawił parafię w bardzo dobrej kondycji duchowej. Wierni byli i są związani ze swoim kościołem, czują się za niego odpowiedzialni nie tylko w sferze materialnej, ale przede wszystkim duchowej. Ludzie którzy w młodości należeli do wspólnoty oazowej i byli ministranci, nadal angażowali się w działalność na rzecz parafii, w jej rozwój, w pomoc potrzebującym. Oprócz tego nieocenionego dorobku duchowego, trzeba wspomnieć o szeregu innych prac z inicjatywy ks. Kokoszki, bez których parafia nie wyglądałaby tak jak dzisiaj. W lipcu 1989 r. obowiązki gospodarza parafii przejął ks. Janusz Rakoczy.
22 marca 1992 r. powstała nowa diecezja sosnowiecka, w której skład wszedł dekanat siewierski z parafią Targoszyce.
Parafia stale się rozwijała, ulegała zmianom i transformacji. Jej życie jest ściśle związane z kalendarzem liturgicznym. Składa się z wiosek położonych w promieniu kilku kilometrów od kościoła. Jednak wierni uczestniczą w życiu kościoła lokalnego, odpustach parafialnych, święceniu pól, dożynkach, a także coraz częściej wyjeżdżają na pielgrzymki do sanktuariów w Polsce i Europie. Kiedyś w parafii rozprowadzany był tylko tygodnik “Niedziela”, dziś można wybierać z kilku tytułów, skierowanych do dzieci, młodzież, dorosłych, chorych, wychowawców, rodzin czy rolników.
Pomimo trudnej sytuacji materialnej i bytowej wierni cały czas aktywnie wspomagają potrzebujących, kupując co roku świece Wigilijnego Dzieła Pomocy dzieciom, kalendarze misyjne, organizują akcje pomocy pogorzelcom czy powodzianom. Poza tym, pomoc przy budowie plebani i upiększaniu kościoła to duży wysiłek dla wszystkich, szczególnie teraz, kiedy większość ludzi ma problemy finansowe. A jednak co roku podejmują ten trud na chwałę Bożą i dla następnych pokoleń, aby zabytkowa świątynia mogła przetrwać kolejne lata.
Kiedyś parafianie bardzo licznie podejmowali kilkudniowe pielgrzymki, a swoje dzieci wysyłali na kolonie i ferie zimowe. Do dziś dnia, co roku, liczna grupa wyrusza pieszo na pielgrzymkowy szlak do domu Matki Bożej na Jasna Górę. Uczestniczy również w comiesięcznych czuwaniach modlitewnych w sanktuarium Królowej Polski, poza tym wyjeżdża do innych miejsc świętych. I chociaż są to krótkie, jednodniowe wyjazdy, to jednak ich wartości nie można nie doceniać. Są nie tylko okazją do integracji parafian, ale przede wszystkim umożliwiają odnowę duchową i “ładują akumulatory” potrzebne do codziennego, trudnego życia, do podejmowania życiowych wyzwań.